Zdarzyło się Wam kiedykolwiek zasiąść za sterami DAW celem stworzenia ciekawej partii rytmicznej i czego byście nie próbowali, to brzmiało to podobnie do ostatniego kawałka, nudno, bez polotu, monotonnie, “tak samo jak zawsze”, itp? Ja, mimo iż dysponuję naprawdę pokaźną dawką brzmień perkusyjnych, sampli i wirtualnych instrumentów – byłem w takim miejscu nie raz.
Dlatego dzisiaj chciałem zaprezentować Wam kilka sposobów na to, jak ubarwić ślady perkusyjne, a czasem nawet stworzyć całe ścieżki rytmiczne bez użycia jakichkolwiek elementów perkusji. Podzielę się z Wami przeróżnymi metodami i patentami, które mogą się w którymś momencie okazać bardzo przydatne oraz pozwolą nieco “odświeżyć” nasze typowe i nudne bębny.
Dodatkowo postaram się także odesłać Was do prawdziwych przykładów wykorzystania metod, o których napiszę.
Zacznijmy od tego, kiedy i dlaczego w ogóle chcielibyśmy sięgać po mniej konwencjonalne metody budowania śladów rytmicznych.
- Gdy mamy do czynienia z delikatnym utworem, do którego po prostu nie pasowałby pełny zestaw perkusyjny
- Gdy potrzebujemy jakiegoś instrumentu do narzucania i trzymania rytmu, ale czujemy, że bębny po prostu przytłoczą kawałek swoją potęgą i majestatem 🙂
- Gdy szukamy odmiany lub wzbogacenia tego, z czym mamy do czynienia na co dzień (w sensie rytmu, rzecz jasna), a nasza kreatywność nie pozwala nam zasnąć lub trzeźwo myśleć…
Jakie te powody by nie były, czasem po prostu wiemy, że utwór wcale nie potrzebuje pełnych bębnów, a raczej tylko lekkiego pulsu, który będzie trzymał piosenkę w ryzach bez wychodzenia na pierwszy plan.
W takich sytuacjach warto spróbować rzeczy mniej popularnych, technik o których moglibyśmy najzwyczajniej nie pomyśleć lub nawet metod, które już gdzieś ktoś na swój sposób zastosował, ale nam to umknęło. W tym miejscu liczyć się będzie przede wszystkim wyjście poza nasze utarte schematy i wyobrażenia o ścieżkach rytmicznych i pozbycie się przeświadczenia, że “takie coś na pewno nie zadziała”, bo możemy się bardzo zdziwić.
Jak się na chwilę zatrzymacie i zastanowicie, to na pewno pojawi Wam się w głowie wspomnienie jakiegoś kawałka, który pięknie trzyma puls i “buja się” jak należy, a perkusji w nim jest albo jak na lekarstwo, albo w ogóle.
Bez niepotrzebnego przedłużania, poniżej zaprezentuję Wam kilkanaście sposobów na alternatywne podejście do tworzenia ścieżek perkusyjnych. Polecam sobie je kiedyś wypróbować i jak zdołacie – to podzielcie się później wrażeniami z innymi czytelnikami.
I. Na początek rzeczy prostsze, acz nie zawsze oczywiste…
1. Perkusjonalia (shakery, tamburyny, grzechotki, maracasy, trójkąty, bongosy i conga)
Nie wolno niedoceniać siły tych elementów. Ba, można by cały artykuł o tym napisać. Perkusjonalia są genialnym środkiem ubarwiania rytmu w utworze, a czasem stanowią o jego całej strukturze rytmicznej. Niejeden kawałek brzmiałby bez nich pusto i “łyso”.
2. Tylko stopa z zestawu perkusyjnego – bez werbla, hi-hatu, tomów, etc
W niektórych utworach, jako bazowe uderzenie wystarczy tylko dźwięk stopy – czy to prawdziwej, czy samplowanej lub generowanej w każdy inny sposób. Wiedzą o tym doskonale producenci obracający się we wszelkich rodzajach muzyki elektronicznej i tanecznej. Na próżno nam będzie szukać tam typowego werbla, bo jego miejsce zazwyczaj zajmują jakieś cienkie clapy czy inne, “syczące” elementy – często stworzone na bazie szumu. Warto z tym poeksperymentować, nawet wtedy, gdy z EDM nie jest nam po drodze 🙂
3. Stopa i Hi-hat
Mówię o przypadku, gdy stopa i hi-hat (czy nawet sam hi-hat) stanowią całość ścieżki rytmicznej lub jej zdecydowaną część. Hi-hat przejmuję wtedy zarówno rolę werbla (w sensie miejsc, gdzie występuje), bo ten po prostu brzmiałby nieodpowiednio, jak i może nabijać pomiędzy standardowymi 1, 2, 3 i 4. Świetny przykład znajdziecie w TYM UTWORZE. Werbel pojawia się tam tylko sporadycznie w niektórych sekcjach, co według mnie kapitalnie urozmaica ten kawałek i buduje niezły progres.
4. Odległe bębny, np. same tomy lub floor, werble bez sprężyn, sample i oczywiście pogłosy z delayami
To jedna z trudniejszych rzeczy, ale jeśli zrobiona dobrze, to potrafi wspaniale podkolorować odpowiedni utwór. Tu posłużę się dwoma przykładami. PIERWSZY prezentuje bardziej syntetyczne i pełne efektów bębny (ze sławnymi tomami o zbramkowanym pogłosie w 3:15), a DRUGI odnosi się do żywych, acz lekko rzadziej spotykanych, ogromnych kotłów.
II. Teraz coś bardziej kreatywnego, gdzie nie uświadczymy już typowych dźwięków perkusyjnych.
5. Maskara, czyli…
Zrobienie normalnego bitu z sampli, ale odfiltrowanie góry pasma, celowe przekompresowanie, zbramkowanie, użycie bit-crushera czy innych “niszczycieli”. Zmasakrowanie jakiegoś brzmienia w twórczy sposób może nas doprowadzić do miejsca, do którego normalnie byśmy nigdy nie dotarli… Cud, miód i orzeszki – polecam.
6. Korzystanie ze wszystkiego, co jest dostępne pod ręką
Mam na myśli uderzanie pałką w metalowe przedmioty, trzaśnięcie drzwiami, zrzucenie ciężkiej książki na drewnianą podłogę – wszystko, co wydaje krótki i ostry dźwięk. Generalnie chodzi o uderzanie “czymkolwiek w cokolwiek”. Rozejrzyjcie się po swoim pokoju, studiu, kuchni czy łazience. Zwracajcie uwagę szczególnie na metalowe przedmioty. W TYM PRZYKŁADZIE (od 3:04) wyraźnie słychać w prawym kanale odgłosy jakiegoś metalicznego pręta, choć równie dobrze może to być zsamplowany odgłos zamykania się szlabanu na przejeździe kolejowym 🙂
7. Wykorzystywanie wszelkich otaczających nas dźwięków
Nawet tych, niekoniecznie brzmiących jak uderzenia – przejazd pociągu, ciężarówki, silnik od kosiarki, odgłosy miasta, tykające zegary, burza, deszcz, etc. Można tak nagrane lub zsamplowane brzmienia mocno wyedytować i po zaaplikowaniu efektów wykorzystać do utworzenia lub wzbogacenia partii rytmicznej.
8. Slicing
Jeśli chodzi o obróbkę, to świetną metodą jest pocięcie na przykład wspomnianego odgłosu pracującej kosiarki na bardzo krótkie odcinki, poddanie ich przypadkowemu lub celowemu odstrajaniu i ustawienie na siatce w miejscach uderzeń stopy i werbla. Zabrzmi bardzo nietypowo i dostarczy kupy zabawy – gwarantuję.
9. Agresywne manipulowanie samplami
Mówię tu o odwracaniu, przesterowaniu, przepuszczeniu przez różnego typu procesory – bez zasad… Oprócz tego przyda się mocna korekcja, kompresja, phasery, pogłosy, delaye, pitch-shifting, filtry, etc. We wstępie TEGO KAWAŁKA znajdziecie genialne wykorzystanie delaya i zautomatyzowanych filtrów – wprawdzie na śladach żywej perkusji, ale nikt przecież nie powiedział, że nie możemy sięgnąć po tego typu zabiegi na syntetycznych czy samplowanych śladach rytmicznych, prawda?
10. Uderzanie w butelki o różnej pojemności
W takim przypadku, dysponując różnego rozmiaru szkłem możemy nawet dopasowywać wysokości dźwięku – szczególnie jeśli dodatkowo wypełnimy te butelki czy inne naczynia jakimś płynem. Wymaga to trochę przygotowań, ale może zaowocować czymś naprawdę wyjątkowym.
11. Psikanie dezodorantem
Po odpowiednim przycięciu długości takiego dźwięku, może on świetnie zastąpić nam werbel (coś podobnego jak wykorzystanie do tego celu szumu). Pomysł ten podrzucił kiedyś jeden z czytelników bloga, ale zabijcie mnie, nie pamiętam w tej chwili, który z Was wykazał się taką weną 🙂 Sam pomysł już brzmi genialnie, muszę kiedyś sam spróbować.
12. Pozbycie się wszelkich przyjętych zasad i puszczenie wodzy fantazji
Pamiętajcie, że wykorzystać można wszystko – tu nie ma reguł! Kapiąca woda, burza, pękająca folia bąbelkowa jako wzmocnienie transjentu na werblu, uderzenie łyżką w plastikowe lub blaszane wiadro ustawione do góry nogami… Warto czasem wyjść ze swojego “bezpiecznego pudełeczka” i wziąć na ruszt coś zupełnie “od czapy”! Na pewno każdy z nas kojarzy TEN KLASYK, gdzie furorę w miejscu bębnów zrobiła… zapalniczka Zippo.
13. Pływające brzmienie
Niekonwencjonalny sound daje wypełnienie wodą dużego garnka (powiedzmy do 1/3 pojemności) i lekkie kołysanie nim tuż po uderzeniu go jakąś pałeczką czy innym twardym przedmiotem. W rezultacie otrzymujemy coś w rodzaju efektu vibrato, ale jakże oryginalnego…
14. Kreatywne i mocne użycie bramki
Kolejny ciekawy trik, to nagranie np. fragmentu partii gitary akustycznej i bardzo agresywne jej zbramkowanie – tak, aby pozostały nam tylko same początkowe szczyty przebijające się przez ten procesor. Uzyskamy w ten sposób bardzo mocne “igły” składające się w zasadzie z samego transjentu i w ogóle nie przypominające już gitary. Możemy tak oczywiście zrobić również z innymi instrumentami, które mają nawet niewielką dawkę ataku w źródłowym brzmieniu.
15. Wykorzystanie innych instrumentów, jako źródło rytmiczne
Kto powiedział, że nie możemy sobie uczynić werbla czy stopy uderzając w różne części pudła rezonansowego gitary akustycznej? Jeden sposób to po prostu osobne nagranie tych uderzeń na własne ślady, a drugi, dla bardziej wprawnych, to jednoczesne wplatanie ich (np. dodatkowo ze “slapami”) w odgrywaną partię gitary. Posłuchajcie chociażby dokonań TEGO PANA. W takim momencie, gitara staje się nie tylko elementem melodyjnym, ale i rytmicznym. Polecam szczególnie gitarzystom, a wszystkim innym radzę spróbować metody pierwszej.
16. Reamping sampli
To jedna z moich ulubionych technik. Przepuszczanie wszelakich uderzeń przez prawdziwy wzmacniacz gitarowy i nagrywanie efektów mikrofonem to świetna zabawa. Po drodze możemy oczywiście powpinać różnego rodzaju kostki efektowe, żeby dodatkowo urozmaicić taki ślad.
III. I na sam koniec powracamy do standardowych i prostych metod generowania elementów rytmicznych, nadal bez korzystania z dźwięków perkusji, czyli…
17. Klaskanie, pstrykanie palcami, uderzanie pałeczką w pałeczkę od perkusji, itp.
Te są nieśmiertelne i używane od wieków. Potrafią pięknie zmiękczyć partię rytmiczną bez przytłaczania. Dodatkowo, polecam je samemu nagrywać niż korzystać z sampli, bo niepowtarzalność każdego klaśnięcia czy pstryknięcia dodaje jeszcze większej wartości takiej partii. Pamiętajcie tylko, że akurat tymi elementami trzeba żonglować dość oszczędnie, bo potrafią się szybko słuchaczowi znudzić.
Podsumowanie
Mam nadzieję, że te kilkanaście patentów pomoże Wam wzbogacić i urozmaicić partie rytmiczne lub chociażby naprowadzić na rzadziej odwiedzane szlaki podczas produkcji muzycznej. Zapewne macie w zanadrzu jakieś swoje metody i sztuczki, dlatego nigdy nie wahajcie się ich użyć i… podzielcie się nimi w komentarzach. Wzajemnego doszkalania się nigdy za mało!
Witam 🙂
jeśli lubicie niekonwencjonalne brzmienia o których mówi Igor w tym artykule… polecam zapoznać się z grupą Hammock, Helios, Rhian Sheehan …
Igor… myślę, że musisz zapoznać się z tą muzyką… no chyba, że znasz tych artystów 😉
pozdrawiam i życze miłego kombinowania!
Baśniowego Sheehana kojarzę, z resztą będę się musiał zapoznać 🙂
Bardzo fajnie to zrobiłeś, to wg mnie najbardziej pożądane w naszym polskim internecie – zamiast mielić cały czas jedno w kółko – stworzyć coś oryginalnego z lekką nutką ekstrawagancji. więcej takich 😉
Staram się 🙂 Dzięki!
ja swego czasu nagrywałem odgłos szurania paznokciem po strunie E (basowej) na gitarze elektrycznej i używałem tego jako skreczy 😀
Dobre 🙂
Zawsze wolałem żywy dźwięk 😉
Jakiś czas temu wziąłem się za (bardziej dla zabawy i sprawdzenia siebie) nagranie swojej piosenki. Perkusji nie mam, kupiłem jeden talerz. Wykorzystałem grzechotki oraz jakieś tanie przeszkadzajki z drewna, które nie wiadomo skąd leżą już od dawna nieużywane i jak je wziąłem w obroty to z pogłosem efekt mi się bardzo spodobał.
Jeszcze wpadłem na pomysł “mówionej” perkusji, po prostu “tattarata” 😉
Jak mówię, bez fajerwerków, raczej dla zabawy, ale myślę, że kilka ciekawych elementów tam jest 😉
http://www.youtube.com/watch?v=0RncLlnVfCU (mówiona perkusja wchodzi w 2:00)
Nagrywanie różnych dźwięków paszczą to też niezły motyw jest…
co do punktu II/6 to: http://youtu.be/BqXXIJ_F5DA jednen z lepszych przykładów jakie znam
Maszyna do pisania – niezły motyw 🙂
Kiedyś np. pamiętam był taki wałek hip-hopowy, gdzie we wstępie było jakieś granie w ping-ponga, które potem miękko wchodziło w rytm, ale za nic w świecie nie pamiętam kto to zrobił…
Jedyny track z ping-pongiem jaki kojarzę to http://www.youtube.com/watch?v=jfNKqudneQg od 3:40 ale to chyba nie to o czym mowisz
Nie, nie – to nie to. Toż pisałem, że we wstępie był ping-pong, który przechodził w rytm 🙂
Mimo szczerych chęci nie wiem co to mogło by być 🙂 ale przypomniał mi sie całkiem przyjemny patent uzyty tutaj http://youtu.be/gsSlq98Ek1E
Nie chodzi czasem o to? https://www.youtube.com/watch?v=3Lngsi-Pqew
Nie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Jm4chY4lIFU butelki, klucze, worek foliowy ;]
super wpis, Igorze ;]
Pstrykanie i parę innych 🙂 Dzięki!
Teraz poprosimy o nastepny artykuł: “profesjonalne nagrywanie pociągu/kosiarki/dezodorantu mikrofonem pojemnościowym” ;). A tak na serio to ciekawe rzeczy w tym artykule, jak zwykle na tej stronie 🙂
Haha, ja już nagrywałem dezodorant jako werbel i po obróbce brzmiał całkiem, całkiem… 😈
Nic, tylko próbować!
http://www.youtube.com/watch?v=0gD8Jh7l_YA
0:55
kolega który robił nam niemiecką wersje tego utworu wykorzystał uderzanie łyżeczką o metalowa puszkę po groszku jako “perkusjonalia”
fajnie się to klei z pozostała elektroniką .. wg mnie 🙂
ooo z tym zippo:p wpadłem tak sobie na pomysł nagrałem i wsadziłem do kawałka sampelki:-)
https://soundcloud.com/absinthe-corp/s-h-zippos
Albo można np. nagrać dźwięk opadającej deski sedesowej w toalecie i użyć jako werbel.
I do tego ten łazienkowy reverb… cudo! 🙂
Tak i do tego jeszcze “szum wodospadu” w tle… 😉
Witam wszystkich:) Ja robię tak – http://www.youtube.com/watch?v=UjC5QUarr7U
Można? Można. Niezłe 🙂
Dziękuję Panie Igorze. Przeczytać takie słowa od Pana, to największy komplement:)
Jeśli chodzi o kawałek, gdzie odbijanie piłeczki od ping ponga przechodzi w rytm, to tutaj tak się dzieje : http://www.youtube.com/watch?v=D0GSLrU2K9A 🙂
Zresztą, świetny pomysł, realizacja i całe intro.
18. BeeOne. Autorski generator wszelakiego rodzaju pulsacji i nie tylko. 😉
Czytając to przypomniał mi się utwór polskiego projektu NOD, wszystkie dźwięki powstały z wykorzystaniem pralki automatycznej 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=zdaniOFF7bQ
PS. Czy tylko ja mam problemy z YouTubem czy Wam też połowa filmów na nim nie chce się odpalać ?
Dobry motyw.
U mnie YT działa ok.
Jeżeli chodzi o dezodorant to ten patent dawno temu wykorzystał zespół Joy Division w piosence She’s lost control. Tu fragment filmu Control gdzie pokazano nagrywanie dezodorantu 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=H0aueqk0vPA
A widzisz. Nie wiedziałem 🙂
Tak, wiem, dlatego ja go wykorzystałem robiąc ten cover 😈 :
https://copy.com/eagZGjKNccVP
Korzystając z Zooma nagrałem kiedyś coś takiego:
https://soundcloud.com/bartosz-ugowski/loop-domowy
Stopa – drzwi od lodówki,
hi-hat – przycisk od mikrofalówki,
na “i” – wahadło zegara,
na 4 – skrzypiące drzwi od kominka,
werbel – zamykanie mikrofali.
pozdrawiam
b
No i bomba 🙂
nagrywanie i samplowanie to swietna zabawa. Moj kumpel nagrał dzwiek zebatki do rowera, i zrobil z tego wspanialy trapowy hi hat 😉 ludzie oszaleli 🙂 swietnie brzmiało na prawde 🙂 chetnie bym sie bawił w takie rzeczy gdybym mial zooma h2 albo cos do nagrywania xD pozniej fajnie mozna tego użyć do granulowanej syntezy. swietny artykul pozdrawiam
Dzięki 🙂 Nagrywanie odgłosów wszelakich w plenerze to też ciekawe doświadczenie!
Jednym z ciekawszych w tej tematyce zabiegów był, moim zdaniem, patent, który wykorzystał pan Daniel Licht w OST do serialu Dexter. Skądinąd genialny kompozytor w utworze końcowym podkreślił i tak już ponury klimat fortepianu rytmem stworzonym z… bicia serca. Kto oglądał, ten wie, dlaczego ów zabieg był bardziej niż na miejscu. Elegancja, prostota i makabra w jednym. : )
+1 za patent.
+50 za Dextera 🙂